środa, 5 marca 2014

Od Huntera

Kiedy pojawiłem się w obozie, od razu postanowiłem udać się do domku Hadesa. W środku były już rzeczy jakiegoś chłopaka i dziewczyny. Położyłem swoje rzeczy na wolnym łóżku i wyszedłem pozwiedzać okolice. Najpierw poszedłem do lasu. O  tak. Ciemno i cicho...spacerując po lesie natknąłem się na wejście do jaskini. Powoli zszedłem w dół. Jaskinia była piękna. Co prawda daleko jej do Hadesu, ale i tak może być. Z sufitu zwisały tysiące stalaktytów. Kiedy znudziło mi się siedzenie w jaskini poszedłem szukać jakiejś rozrywki.  Z polany dobiegł mnie odgłos przecinania manekinów do ćwiczeń. Kiedy tam się zjawiłem zobaczyłem Hazel. Dziewczyna cięła jedną kukłę po drugiej. Zamiast miecza miała dwa długie sztylety. Po chwili mnie zobaczyła.
-Hej Hunter
-Hej- Hazel przerwała ćwiczenia, podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Wiesz co?- spytała, pokręciłem przecząco głową.
-Ty się nigdy nie uśmiechasz... czemu?- Wzruszyłem ramionami- Przypomnij mi dlaczego z tobą chodzę...
-Bo jestem super i w ogóle a no i podobno ,,coś do mnie czujesz,,...
-No w sumie.... chyba masz racje...
-To dobrze
<Hazel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz