niedziela, 9 marca 2014

Od Damona Cd. Caroline

-Biedna ty....- powiedziałem delikatnie odsuwając ostrze od szyi. Wyciągnąłem tsunami, bo tak nazywa się mój miecz. Jest długi, ostry ( ponoć jeden gościu OD SAMEGO PATRZENIA skaleczył się) i wykonany jest z trzech materiałów : cesarskiego złota, niebiańskiego spiżu i metalu.
Zalśnił w blasku słońca.
Zaczęliśmy walkę. Dziewczyna oberwała w udo a ja w łydkę. Była dobra. Ja też. Pot zalewał nam czoła ale nadal walczyliśmy. Naciąłem jej policzek, a ona w odwecie mi brodę. Nie wiem ile ta walka trwała, ale stało się dla mnie jasne że nikt nie będzie w niej zwycięzcą. Chociaż.... Przyłożyłem ostrze do jej gardła. Poczułem dotyk ostrza na swojej.
Padliśmy wykończeni na trawę. Wyjąłem butelkę nektaru i podałem Caroline.
-Niezła jesteś.- powiedziałem.
-Ty też.
-Mało mnie nie zabiłaś!
-A ty mnie!
-Więc co pokój na ziemi?
-OK.
-Buziaczek na zgodę?
-Zapomnij!
Zaczęliśmy się śmiać sącząc słodki nektar. Spojrzałem na zegarek.
-Chodź. idziemy do zatoki. Uzdrowię nas za pomocą wody, a potem biegniemy na bitwę.
Uśmiechnęła się.
-Sztandar jest nasz.
Caroline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz